18 stycznia 2013

2. Wszystko za życie



I nadszedł ten magiczny czas, kiedy opiszę tutaj (nie będę ukrywać) mój ulubiony film.
Jest to ekranizacja powieści Jona Krakauera. Film o tytule "Wszystko za życie" ("Into the wild") wyreżyserowany przez Seana Penna miał swoją premierę w 2007 roku. Film to przygodowo-biograficzny dramat.

Christopher McCandless (Emile Hirsch) zaraz po ukończeniu collegu w 1992 roku rzuca dosłownie wszytko i wyrusza w podróż swojego życia. Zrywa kontakty z rodziną, "pali za sobą mosty", swoje rzeczy rozdaje, a pieniądze, które udało mu się zgromadzić przeznacza na cele charytatywne. Spakowany jedynie do turystycznego plecaka, bez grosza przy duszy, wychodzi z domu i wyrusza na podróż życia - autostopową podróż na Alaskę.

Opis filmu wskazuje na cudowną przygodę, bo w końcu w dzisiejszych czasach niejedna osoba (ja bardzo często mam taką chęć ...) ma ochotę rzucić wszystko i "wsiąść do pociągu byle jakiego" i jechać przed siebie. Nasz bohater właśnie to robi! Wychodzi na przeciw przygodzie.
Christopher przejawia cechę towarzyszącą ludziom od zawsze - chęć wolności.
W Naszym świecie jesteśmy non stop ograniczani, pomijając już ograniczenia pieniężne, mamy ograniczenia zdrowotne, komunikacyjne, osobowe i bez końca można by to wyliczać. Każdy choć na chwilę chciał by się wyzwolić z tego ciążącego ciężaru i przeżyć przygodę życia, żyć tak jakby nie było jutra.
McCandless robi wszystkim na przekór i słuchając tylko swoich pragnień i oczekiwań wyrusza w nieznane. Pragnie spełnić swoje marzenia mimo wszystko, ukazuje nam, że ograniczenia pieniężne nie stanowią problemu! Większość z Nas w każdej chwili może wyjść i wyruszyć na przeciw przygodzie! Zmienić bieg historii!

Film ukazuje wszystkie cechy ludzkie w bardzo obrazowy sposób. Można się w ekranizacji doszukać, opisanych wprost i w przenośni, samotności, biedy, niezrozumienia, szczęścia, radości, miłości, szaleństwa, smutku, tęsknoty, przerażenia, spełnienia i mogła bym tak wymieniać i wymieniać bez końca, a tu nie o to chodzi.
Przygody McCandlessa są tak niesamowite, że wciskają one widza w fotel do granic możliwości. Ludzie, których spotyka pod czas swojej podróżowej drogi wpływają na idealny klimat tego filmu.

Sean Penn wykonał kawał dobrej roboty! Idealnie dobrani aktorzy, idealna sceneria, muzyka na prawdę rewelacyjna (i tutaj niziutkie ukłony dla Eddiego Veddera!). Idealną decyzją Penna było podjęcie się zekranizowania tak genialnej książki autorstwa Jona Krakauera.

Machinę genialności filmu nakręca fakt, że jest on oparty na faktach!
Christopher McCandless żył od 1968-1992 roku w Stanach. Był amerykańskim wędrowcem i pamiętnikopisarzem. Zmarł w okolicach Parku Narodowego Denali po wielomiesięcznej, samotnej wędrówce bez wystarczającego przygotowania i sprzętu. Dowiedz się więcej o Christopherze McCandlessie

Jak już wspomniałam na początku - film jest moim ulubionym!
Jako pierwsze obejrzałam film, a już od dłuższego czasu próbuję zdobyć książkę, a nie jest to łatwe, gdyż nakład jest już dawno wyczerpany! Więc poszukuję w różnych antykwariatach i mam nadzieję, że mi się uda!

16 stycznia 2013

1. Yuma

Pomyślałam, że zacznę swoje recenzje od polskiego filmu - tak by wypadało. Więc wybór pierwszego filmu ograniczyłam do polskich produkcji i od razu na myśl przyszedł mi niedawno obejrzany film sensacyjny. 

"Yuma" to polski film sensacyjny z 2012 roku, reżyserii Piotra Mularuka. Film jest dzieckiem współpracy polsko-czeskiej, opowiada o popeerelowskich czasach, które zapanowały w Polsce i objawiały się dużą biedą. Zyga (Jakub Gierszał), który ma dość takiego życia w biedzie i niedostatku postanawia rozkręcić "interes" wraz z przyjaciółmi (Jakub Kamieński, Krzysztof Skonieczny, Helena Sujecka) i ciotką (Katarzyna Figura). Na początku "interes" opiera się głównie na markowych ciuchach przywożonych zza zachodniej granicy, ale po jakimś czasie zaczyna chcieć się więcej - apetyt rośnie w miarę jedzenia. Kiedy Zyga i przyjaciele zaczynają jeździć do Niemiec nie tylko po markowe ciuchy, ale i coś więcej sprawa zaczyna robić się poważna i do akcji wkracza Opat (i tutaj brawurowa rola Tomasza Kota).

Film jest naprawdę dobrą polską produkcją. Większość ludzi uważa polskie filmy za niszowe dzieła, a wcale tak nie jest! Owszem jak spojrzymy na filmy typu "Kac Wawa" i inne komediopodobne polskie filmy to faktycznie nie reprezentujemy najwyższego poziomu, ale takie perełki jak "Yuma", czy "Listy do M.", "Wszystko co kocham", "Uwikłani" (tym filmom na pewno poświęcę notki w niedalekiej przyszłości!) na prawdę są dobre!

"Yuma" jest dobrym kontrastem między popeerelowskimi czasami w Polsce, a Niemczech. Bieda i bogactwo tak ze sobą zestawione dobrze odzwierciedlają klimat. Film nie jest dokładnym odzwierciedleniem historii, ale historię ma w tle. Na samym początku oglądania naszym oczom ukazuje się wikipediowa formułka znaczenia słowa "juma", czyli szabrowanie Niemców. Ekranizacja uświadamia nam jakie były etapy przejściowe tamtych czasów. Jak zmieniała się nie tylko polityka, ale i ludzie. Jak "adaśki" sprzedawane na targu budziły wielką sensację, jak jeżdżenie oldschoolowymi autami z radiami na dachu było codziennością, a na jeansy mogli pozwolić sobie tylko nieliczni. W filmie zostajemy przeprowadzeni przez biedną Polskę, Polskę z mnóstwem kramów, na których znajdowało się przysłowiowe "haś, szkło i byle co" i i tak nie było na nie nikogo stać oraz przez etap chwilowego "bogactwa".

Lata 80. i 90. są przedstawione w idealnie dobranej muzyce, a także można zauważyć dobrą charakteryzację miast co pozwala nam przenieść się w tamte czasy (film kręcono m.in. w Warszawie, Cieszynie, Frankfurcie). 
W filmie można zauważyć również kilka błędów takich jak :
- w sklepie kosmetycznym zauważymy współczesne marki, których na pewno nie było po PRL-u,
- w jednym z ujęć widać logo Go-Sportu,
- pociągi mają logo InterRegionu.

Uważam, że każdy polak powinien obejrzeć ten film i nie dość, że dowie się czegoś o historii swego kraju, pozna jego obyczaje, ale i przekona się, że polskie kino nie równa się złe kino!
Dla mnie te prawie 2 godziny nie były straconym czasem i mam nadzieję, że dla Was też nie będą ;)

0. Kącik zapoznawczy

No i nadszedł czas mojego pierwszego posta!
Co prawda nie jest to mój pierwszy blog (w podstawówce miałam liczne blogi o gwiazdkach Disneya - ale to baaaardzo dawno temu i na szczęście nie ma po co do nich wracać!), ale moje umiejętności blogowania są małe więc z góry proszę Was o wyrozumiałość.

Stworzyłam bloga z zamysłem zamieszczania tutaj recenzji filmów, ale mogą się również znaleźć recenzje książek i nawet piosenek! Teraz przedstawię krótki schemat recenzowania poszczególnych rzeczy:
1) FILMY: wiadomo zacznę od nazwy oryginalnej i spolszczonej, potem nazwisko reżysera, kraj i rok produkcji itd - ogólne informacje o filmie, potem krótkie streszczenie fabuły i recenzja razem z lekką interpretacją.
2) KSIĄŻKI: i tu znów zacznę od informacji ogólnych, potem znów krótki opis fabuły i moja maleńka recenzja.
3) PIOSENKI: standardowo szczegółowe informacje, a potem moja własna interpretacja tekstu.

Moje oceny, recenzje i interpretacje to moje poglądy. Jak źle ocenię jakiś film - nie oznacza to, że nie powinniście go oglądać. Jak powiem, że ostatnio przeczytana książka była rewelacyjna - Was ona może zanudzić na śmierć, a jak zinterpretuję, że w piosence mleko jest czarne - Wy nie musicie się z tym zgadzać. Moje wypowiedzi mają na celu Was zainteresować pozycją, a nie narzucać moje poglądy :)

Jeżeli macie jakieś propozycje na recenzje filmów, książek i piosenek to możecie pisać w komentarzach pod ostatnimi postami. Może akurat widziałam film, czytałam książkę, czy znam piosenkę którą proponujecie i wtedy mogę poświęcić takiej pozycji jeden post.

Co tydzień (prawdopodobnie co czwartek) postaram się pisać posty o aktualnych nowościach kinowych, których nie widziałam (JESZCZE!), ale które np. wg mnie wydają się fajne.

Mam nadzieję, że uda mi się podołać blogowym wymaganiom i pomogę Wam brnąć przez filmowo-książkowo-muzyczny świat :)